25.06.08, 23:57
I Polsko – Niemieckie Dni Mediów zakończone
W dniach 18 – 20 czerwca br. w Poczdamie odbywały się I Polsko - Niemieckie Dni Mediów. Wśród kilkuset uczestników spotkania znaleźli się znani przedstawiciele świata mediów i polityki obu krajów. Władysław Bartoszewski, Gesine Schwan, Matthias Platzeck, Zbigniew Ćwiąkalski, Gerd Appenzeller, Ingrid Hamm, Adam Krzemiński, Robin Lautenbach, Albrecht Lempp, Andrzej Talaga to tylko niektóre z nazwisk osób biorących udział w Dniach Mediów.
Program imprezy obejmował dyskusje o wyzwaniach przed, jakimi stoi współczesne dziennikarstwo, pojawieniu się nowych mediów, ale też o wpływie prasy na politykę i relacje międzynarodowe, zwłaszcza polsko – niemieckie. Otwierając spotkanie, Irena Lipowicz, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko – Niemieckiej następująco scharakteryzowała znaczenie współczesnych mediów: - Jeśli ktoś dzisiaj chciałby mówić o współpracy polsko – niemieckiej bez mediów albo o roli mediów bez problemu współpracy polsko – niemieckiej, będzie to niemożliwe. Media stały się, co widać np. przy okazji Mistrzostw Europy w piłce nożnej, samoistną, dobrą i złą siłą potężnych aktorów. Są też systemem wczesnego ostrzegania, ale dzieje się to tylko wtedy, gdy właściwie wypełniają swoją rolę.
Jej opinię zdawali się podzielać wszyscy dyskutanci, widząc w spotkaniu ważny element ocieplenia stosunków między Polską i Niemcami. Z wielu wypowiedzi niemieckich gospodarzy wynikało, iż sprawcami ochłodzenia relacji są bracia Kaczyńscy. Być może nawet dla ludzi polskich mediów opinie te mogły być zaskakujące. Dni okazały się więc m.in. lekcją skutecznego PR-u na arenie międzynarodowej. Pokazały bowiem, iż w polityce niepłacalne staje się kreowanie na jedynych obrońców narodowego interesu, zwłaszcza przy braku konkretnych działań. O wiele skuteczniej jest natomiast prowadzić dialog, próbować rozwiązywać problemy, szanować partnera i uważać na każde wypowiedziane słowo.
Biorący udział w debacie zdawali się mieć świadomość jak trudne to zdanie, a jednocześnie podkreślali rolę międzynarodowej współpracy. Arne Ruth, szwedzki dziennikarz, otwierając dyskusję, zauważył, że: - Istnieje tendencja narodowej autocenzury i sami nawet nie wiemy co przemilczamy. Musi to nam uświadomić inny. Jako przykład takiego zachowania przywołał informacje o przymusowej sterylizacji kobiet w Szwecji w drugiej połowie XX wieku i aresztowaniach Żydów przez norweskich policjantów oraz publicznych licytacjach ich majątków w czasie drugiej wojny światowej. Artykuły, po opublikowaniu ich przez rodzimą prasę przeszły bez echa. Dopiero rozpowszechnienie ich treści przez media zagraniczne wywołało reakcję w kraju.
Podobny efekt rodzi postawa, o której wspomniał Andrzej Godlewski z „Polskapresse”, trzymania się przez główne media racji stanu, jaką wyznaczają polityczne elity. Efektem tego jest np. w Polsce jednakowy ton w wypowiedziach prasowych na temat stosunków polsko – rosyjskich, a w prasie niemieckiej brak krytycznych informacji o gazociągu północnym.
Ujednolicenie współczesnych mediów
to zjawisko powszechne, nieograniczone do sfery polityki i napiętych relacji międzynarodowych. Jak zauważył Peter Frey, dzisiejsze dziennikarstwo, mimo rozwoju technicznego, charakteryzuje się olbrzymim ujednoliceniem: -Wszyscy robią to samo. Jeśli redaktor zauważy, że w jego medium nie ma informacji obecnej w innych, uznaje to za brak.
Jakie zatem mają być media? Bronisław Wildstein uznał, że w dziennikarstwie obecne są dwa nurty: postawy oświeceniowej, rozumianej, jako paternalizm i drugi, który popiera publicysta „Rzeczpospolitej”, prezentacji faktów: -Nie chodzi o to, by podążać za nastrojami społecznymi, tylko o to, by pokazywać problemy, Jeśli społeczeństwa europejskie nie chcą iść w tym samym kierunku, w jakim chcą elity, nie można tego przemilczeć. Inaczej powstaje pytanie o demokrację.
Zapewne nie z ową zasadę, lecz metody jej realizacja, krytykowała Ewa Wanat, z Radia TOK FM, mówiąc, iż za czasów prezesury Wildsteina w TVP, program „Misja Specjalna” posługiwał się materiałami otrzymywanymi od tajnych służb.
Trzydniowe spotkanie stało się więc miejscem interesującej dyskusji nie tylko między ludźmi mediów z obu brzegów Odry. Większość postawionych pytań pozostała bez odpowiedzi. Lecz chyba nie o to chodziło uczestnikom debat. Myślę, że o wiele ważniejsza była dla nich wspólne uświadomienie sobie problemów, przed którymi stoi dziennikarstwo, które musi ono rozwiązać, ale też i tych, które może wywoływać.
Dlatego za stworzenie przestrzeni wspólnej dyskusji słowa uznania należą się organizatorom: Landowi Brandenburgia, Fundacji Współpracy Polsko _Niemieckiej i Fundacji Roberta Boscha.

Animator Kultury w obszarze czytelnictwa
Biblioteka publiczna w Dzielnicy Bemowo m.st.Warszawy | Warszawa
Przejdź do ofertyZapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
Komentarze