17.03.10, 20:12
Beats of freedom. Zew wolności – film zrobiony z pasji
"Prowokator" - felieton Jurka Wasiukiewicza, współwłaściciela Agencji Rysunkowej Jurek.pl, rysownika "Super Expressu" i "Najwyższego Czasu".
„Beats of freedom. Zew wolności” to film o którym moje pokolenie może powiedzieć tak, jak Jan Paweł II po obejrzeniu „Pasji” Mela Gibsona: „Tak było”. Ten film, który można właśnie obejrzeć w kinach, pewnie nie powstałby nigdy w takim kształcie i z takim, a nie innym przekazem, gdyby jego współscenarzystą i współreżyserem nie był Leszek Gnoiński, który muzykę rockową po prostu kocha. Może ten film nie powstałby w ogóle, gdyby nie było Leszka.
Leszek jest współautorem „Encyklopedii Polskiego Rocka”, autorem m.in. książek o Kulcie czy Acid Drinkers. Dla mnie Leszek jest zaś przede wszystkim przykładem, dowodem na to, że dzięki zamiłowaniu, pasji, można zajmować się zawodowo tym, co się kocha. Jak wielkie było zamiłowanie Leszka do muzyki, z jak wielką pasją się jej poświęcał, może niech świadczą obrazki poniżej, które rysowałem, kiedy z Leszkiem chodziliśmy do jednej klasy w liceum w latach 80 (rysunki z roku 1983 i 85 z gazetek jakie sobie rysowałem dla kolegów z klasy i zaprzyjaźnionych klas).
Na tych rysunkach Leszek jest zawsze przedstawiany przeze mnie albo z płytą w ręku, albo jak słucha muzyki. Tak widzieliśmy go już wtedy, 27 lat temu! Faceta zakochanego w muzyce. W latach 90. Leszek zrobił wszystko, aby zostać dziennikarzem muzycznym. Pisał do „Teraz Rock” i jednocześnie był w tej redakcji… kierowcą. Tak zaczynał jako dziennikarz. Potem przez krótki okres czasu pracowaliśmy nawet razem w redakcji „Super Expressu” w którym był dziennikarzem dodatku „Super Rock”. A teraz zrobił film.
Film, który pewnie też nie miałby tego przekazu jaki ma, gdyby Leszek chodził do innej klasy niż nasza. Była nas w klasie grupka, która nie tylko interesowała się muzyką, miała swoje muzyczne fascynacje, ale również wspólnie chodziła na demonstracje, brała udział też w Mszach za Ojczyznę, odprawianych przez ks. Popiełuszkę. I w filmie Leszka to się ze sobą przeplata. Fragmenty koncertów, z fragmentami archiwalnych IPN-owskich zdjęć i filmów z demonstracji wolnościowych. Leszek w tym wszystkim jako młody człowiek brał udział, chodził na koncerty, chodził na demonstracje, jeździł do Jarocina. Ostatnio znalazłem nawet wejściówkę na jeden z Jarocinów na który zabrałem się razem z Leszkiem i jego kumplami metalowcami. Pasowałem do ekipy, bo miałem długie włosy, chociaż muzyką interesowałem się zupełnie inną niż owa ekipa.
I film jest właśnie o tym co Leszek sam widział i mówi o tamtych czasach w taki sposób w jaki my widzieliśmy ówczesną rzeczywistość w tamtym czasie. To jest chyba najcenniejsze w tym filmie, to pokazanie tamtych wydarzeń nie z perspektywy czasu, ale od strony obserwatora, który był w środku tych wydarzeń i tak wtedy te wydarzenia odbierał.
Na premierę Leszek zaprosił nas, kilku kumpli z dawnych czasów, z naszej klasy. W końcu pewnie, gdyby nie my, gdyby nie wspólne nasze „nakręcanie” się na różne sprawy wtedy, kiedy chodziliśmy razem do szkoły, ten film wyglądałby dzisiaj inaczej.
Jurek Wasiukiewicz
PS. Ta postać na rysunkach przestawiona jako Ogórek to ja. Leszek to ten, który słucha muzyki lub trzyma płytę w ręku. Z postaci ustawionych na rysunku obok siebie, na premierze filmu Leszka (na końcu tej listy z płytą z napisem TSA), byłem ja (Ogórek), M.G., Cycuś i żona Barego. Na zdjęciu Leszek (przy mikrofonie) na premierze filmu (gdzieś tam w rzędzie za nim m.in. jakiś Skiba, jakiś Tomasz Lipiński…).
Jerzy Wasiukiewicz na stałe współpracuje z takimi tytułami jak Super Express, do którego codziennie tworzy satyryczny komentarz wydarzeń, oraz z tygodnikiem Najwyższy Czas. Jego rysunkowe komentarze często cytowane są w telewizyjnych programach informacyjnych (m.in. w TVN24) przy okazji tzw. przeglądu prasy. W latach 90. ubiegłego wieku w Pulsie Biznesu ukazywał się pasek komiksowy jego autorstwa "Spółka ZOO", który redakcja tego dziennika okrzyknęła komiksem wręcz kultowym. Był twórcą pisma satyrycznego Gilotyna, które ukazywalo się jako dodatek w Super Expressie w roku 1996 i 2005, a w latach 1998-2003 było samodzielnym miesięcznikiem.
Komentarze