16.09.13, 09:44
Zbigniew Żmudzki: Dobra animacja zainteresuje każde dziecko
Czy dzisiaj nowa, polska animacja jest w stanie zainteresować najmłodszego widza i konkurować na zagranicznych rynkach? Czy produkcja serialu animowanego jest droga? Rozmowa ze Zbigniewem Żmudzkim, Prezesem Zarządu Se-ma-for Produkcja Filmowa i prezesem Fundacji Filmowej Se-ma-for.
Kuba Wajdzik: Rozwój tematycznych stacji dziecięcych powinien pociągnąć za sobą inwestycje w polski kontent. Nie widać jednak zainteresowania nadawców. Gdzie leży przyczyna?
Zbigniew Żmudzki: W układzie wolnorynkowym każdy dba o jak najniższe koszty prowadzenia działalności. Dotyczy to też telewizji, zarówno prywatnych jak i publicznej. Zdecydowanie łatwiej i taniej jest kupić "na wagę" filmy od dystrybutorów amerykańskich lub azjatyckich niż zainwestować w nową produkcję. Tacy wielcy "dostarczyciele" konfekcji filmowej dla dzieci, jak np. Disney, sprzedają swoje filmy za bardzo niskie ceny, bo zależy im na emisji. Częste oglądanie filmów przez dzieci powoduje wzrost popularności postaci, a za tym idzie wzrost sprzedaży gadżetów związanych z tymi postaciami. Wpływy z merchandisingu są teraz ważniejsze od wpływów ze sprzedaży licencji.
W wielu krajach europejskich ustawodawstwo dotyczące rynku medialnego wymusza na nadawcach inwestowanie w produkcję kraju na teren, którego nadawany jest program. W Polsce takie rozwiązania i nakazy właściwie nie obowiązują. Wymagany (bardzo niski) limit polskich programów może być wypełniony archiwalnymi filmami realizowanymi kilkadziesiąt lat temu. Konieczne jest zatem wprowadzenie do nowej ustawy medialnej (ponoć rząd nad nią pracuje) zapisów wymuszających na nadawcach inwestowanie w nową polską produkcję.
KW: Na produkcjach Studia Se-Ma-For wychowały się całe pokolenia. Przykładowy Miś Uszatek po dzień dzisiejszy święci tryumfy. Czy dzisiaj nowa, polska animacja jest w stanie zainteresować najmłodszego widza i konkurować na zagranicznych rynkach?
ZŻ: Dobra animacja jest w stanie zainteresować najmłodszego widza zarówno w Polsce jak i za granicą. Oczywiście jest kilka warunków, które muszą być spełnione. Po pierwsze, serial nie może być krótszy niż 26 odcinków. Panuje zasada: im więcej, tym lepiej. Postacie muszą być ciekawie zaprojektowane. Serial musi posiadać interesujący scenariusz, a animacja musi być płynna, montaż nowoczesny. Także muzyka musi być specjalnie skomponowana, a nie pochodzić z fonoteki... Wszystkie te warunki mogą spełnić seriale produkowane w Polsce. Mamy znakomitych twórców, którzy potrafią zrealizować serial spełniający te warunki.
Przeprowadziliśmy sondaż dotyczący możliwości światowej dystrybucji naszego serialu lalkowego o zajączku Parauszku. Otrzymaliśmy opinię od jednej z firm szwajcarskich zajmujących się dystrybucją tego typu seriali. Okazało się, że dla tego przedziału wiekowego odbiorców (3-7 lat), na rynku jest duża przewaga podaży nad popytem wśród seriali animowanych. Ale ta nadwyżka, to prymitywnie zrealizowane filmy w technikach cyfrowych 2D i 3D. Nasi eksperci napisali, że nasz serial sprzeda się do każdej telewizji ze względu na unikalną technikę poklatkowej animacji lalkowej, przyjazną dzieciom plastykę (lalki - pluszaki), tradycyjną, ale perfekcyjną animację i dydaktycznym przesłaniem każdego odcinka.
KW: Odbyła się premiera pierwszego serialu animowanego od lat, "Zajączka Parauszka". Proszę przybliżyć naszym czytelnikom kulisy powstawania serialu.
ŻŻ: Pomysł serialu o zajączku Parauszku zrodził się podczas wielogodzinnych dyskusji, za pomocą Internetu, pomiędzy mną a autorem z Lublina - Wojciechem Próchniewiczem. Wcześniej chcieliśmy "odnowić" serial z Misiem Uszatkiem, ale panie redaktorki z TVP oświadczyły, że są już 104 odcinki i to telewizji wystarczy. Usłyszałem też stwierdzenie: "Panie Zbyszku, wymyślcie coś nowego". Wtedy zacząłem szukać nowych pomysłów.
Miś już nie mógł być bohaterem, zwłaszcza, że wtedy w Poznaniu powstawał serial rysunkowy o Misiu Fantazym. Mój wybór padł na zajączka. To zwierzątko też jest bardzo popularne wśród dzieci, a w Polsce nie było jeszcze serialu z zajączkiem w roli głównej. Wojciech Próchniewicz napisał pierwsze scenariusze, później do prac literackich dołączył Antoni Bańkowski i Julia Śniarowska. Projekty postaci narysował Piotr Knabe - plastyk na co dzień pracujący w Se-ma-forze przy tworzeniu lalek. Reżyserię powierzyliśmy Krzysztofowi Brzozowskiemu - znakomitemu animatorowi lalkowemu, który między innymi był jednym z głównych animatorów oscarowego "Piotrusia i wilka". Krzysztof potrafi kierować jednocześnie zdjęciami na ośmiu planach do kilku odcinków jednocześnie.
Kiedyś takie seriale były naszą specjalnością. Teraz łatwiej realizować filmy autorskie, bo na seriale dla dzieci trudniej zdobyć pieniądze. "Zajączek Parauszek" to pierwsza w XXI wieku taka produkcja możliwa przede wszystkim dlatego, że Polski Instytut Sztuki Filmowej postanowił przeznaczyć pewną pulę pieniędzy na dofinansowanie seriali animowanych. Dotacja z PISF pozwoliła na rozpoczęcie prac przy serialu i dzięki niej znaleźli się koproducenci międzynarodowi - dwa studia szwajcarskie Imagina i se-ma-for Switzerland. Ta ostatnia firma to przekształcona spółka ArchAngel SA z którą po raz pierwszy spotkaliśmy sie przy "Piotrusiu i wilku", a potem była koproducentem przy "Świtezi", "Danny Boyu" i pełnometrażowym "Sercu w murze" (w realizacji). W Polsce otrzymaliśmy też dotację z Urzędu Miasta Łodzi, na realizację pierwszego odcinka, a także wkład koprodukcyjny z Narodowego Instytutu Audiowizualnego. NInA dysponuje funduszem przekazanym przez Ministra Kultury, który podobnie jak PISF też postanowił wesprzeć polskie seriale animowane dla dzieci.
Podpisaliśmy umowę z najważniejszą i najpopularniejszą polską telewizją nadająca dla dzieci w wieku przedszkolnym Mini-Mini+. Telewizja ta stosuje bardzo ostrą selekcję przy doborze repertuarowym, a nasz serial zaaprobowała po obejrzeniu pierwszego odcinka. Minęły już czasy ważności „dobranocek” w TVP. Teraz najważniejszą telewizją dla dzieci jest właśnie wybrana przez nas stacja. Telewizja Mini-Mini+ żąda wyłączności w pierwszym okresie emisyjnym, stąd też nie możemy mieć innych kontrahentów na tym etapie, ale po premierze będziemy mogli sprzedać serial do TVP, jeżeli tylko stacja będzie chciała go kupić.
Zdajemy sobie sprawę, że serial produkuje się nie dla samej produkcji, lecz dla emisji w telewizjach świata i dla innego rozpowszechniania. Prowadzimy bardzo szeroką akcję promującą nasz serial. Będziemy brać udział między innymi w międzynarodowych targach filmowych MIFA w Annecy (uzyskaliśmy na ten cel dotację PISF i Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi), w targach MIPCOM JUNIOR w Kanadzie oraz Animafest – w Zagrzebiu.
Przedstawiciel koproducenta szwajcarskiego Christopher McGinty z firmy Small Screen Entertainment był na największych amerykańskich targach Kids Screen w Nowym Jorku, gdzie przedstawił serial, a 20 telewizji z całego świata zainteresowały się zakupem, prosząc jednocześnie o przesłanie dodatkowych informacji.
Wystąpiliśmy do funduszy europejskich o dotację na stworzenie regionalnej marki w sferze kultury „Zajączek Parauszek”. Dyrekcja Poczty Polskiej po obejrzeniu pierwszego odcinka wydała znaczek z bohaterem naszego serialu. Otrzymaliśmy już trzy propozycje od dużych wydawnictw na wydanie książeczek z przygodami Parauszka. Prowadzimy rozmowy z kinami, w których serial będzie pokazywany w ramach tzw. poranków filmowych dla maluchów.
Serial jeszcze nie powstał w całości, a już pierwszy odcinek zakwalifikował się do konkursów na kilku festiwalach międzynarodowych, między innymi w Zlinie (Czechy), Sofii (Bułgaria), Melbourne (Australia) oraz na najważniejszym światowym festiwalu animacji w Annecy. Na tym ostatnim jest w gronie nominowanych do nagrody w kategorii seriali telewizyjnych. Już sam udział w konkursie na tym festiwalu to wielki zaszczyt i sukces. Otrzymaliśmy też już kilka zaproszeń indywidualnych na inne festiwale na świecie.
Wystąpiliśmy do PISF z wnioskiem o dofinansowanie produkcji drugiej serii. Dzięki temu powstanie serial 26 odcinkowy, a tylko taki ma znaczenie komercyjne. Krótsze seriale mają ograniczony zbyt do telewizji.
KW: Czy produkcja serialu animowanego jest droga?
ZŻ: Produkcja seriali animowanych w Polsce jest bardzo tania. W Europie taniej może jest tylko w Rumunii i na Ukrainie. Oczywiście najtaniej jest w Chinach, Bangladesz, Tajlandii... W zależności od techniki animacyjnej 1 minuta kosztuje od 20 000 do 40 000 zł. Dla porównania - 1 minuta taniego kinowego filmu fabularnego kosztuje od 50 000 do 90 000 zł. W telewizji tańsza jest tylko produkcja telenowel, ale telenowele to bardziej sfilmowane spektakle wideo niż film.
Jeden 10 minutowy odcinek lalkowego serialu o Parauszku kosztuje ok 400.000 zł. Dlaczego tyle? Do animacji lakowej trzeba wszystko przygotować - dekoracje, rekwizyty oraz aktorów - lalki. Wszystko to musi być wykonane przez artystów plastyków w dodatku bardzo precyzyjnie, zazwyczaj w skali 1:5. Lalka ma w środku skomplikowany mechanizm - konstrukcję szkieletową pozwalającą na bardzo precyzyjne ustawianie faz ruchu. Zdjęcia animacji to proces bardzo żmudny i pracochłonny. Jeden animator na planie zdjęciowym wykonuje dziennie od 3 do 6 sekund filmu. Do tego dochodzi jeszcze obróbka cyfrowa, udźwiękowieni, montaż...
Cały serial - 130 minut - to ok. 5 mln zł. Tej długości film fabularny, kinowy kosztował by dwa razy drożej. Zdecydowanie droższa niż animacja lalkowa jest animacja cyfrowa 3D, robiona według światowych standardów (typu "Shreka"). Tu jedna minuta może kosztować nawet 100 -150 tys. złotych, ale w Polsce tylko nieliczne studia są w stanie zrobić taką animację.
KW: Stacje telewizyjne obecnie nie są zainteresowane stawianiem na polską animację. Jak w takim wypadku pobudzić produkcję animacji?
ZŻ: Chwała Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej, że w pewnym momencie przejął obowiązki misyjne Telewizji Polskiej i wprowadził program dofinansowania polskich seriali animowanych dla dzieci. Dzięki temu rozpoczęto prace w kilku studiach nad nowymi propozycjami, między innymi w naszym studio. W dalszym ciągu wielkim problemem dla producentów jest brak w Polsce tzw. drugiej nogi finansującej. Minister Kultury Bogdan Zdrojewski postanowił też dofinansować seriale i przeznaczył na ten cel w tym roku kwotę 2 mln zł brutto. Środki te są przekazywane poprzez Narodowy Instytut Audiowizualny, który dzięki temu staje się koproducentem filmu.
Brakuje w dalszym ciągu udziałów TVP. Gdyby telewizja publiczna przeznaczyła na seriale dla dzieci tylko 1% tego, co przeznacza na produkcje filmową (głównie telenowele i filmy dokumentalne), to byłaby w stanie samodzielnie sfinansować jeden 13 odcinkowy serial rysunkowy.
Pomysłem na znalezienie pieniędzy na tą "drugą nogę" jest poszukiwanie koproducentów za granicą. My mamy takich ze Szwajcarii. Pomimo to szukamy inwestorów w kraju. Liczymy na Miasto Łódź, które już dofinansowało pierwszy odcinek. Pojawienie sie w napisach logo ewentualnego sponsora jest znakomitym sposobem na jego promocję i reklamę. Seriale dla dzieci są wyświetlane wielokrotnie, przez kilkadziesiąt lat ("Miś Uszatek" już od 30 lat!) i napisy są czytane przez miliony widzów. Niestety w Polsce bardzo trudno przekonać do takiej reklamy.
Telewizje komercyjne nie mają ani ochoty, ani obowiązku ustawowego, aby finansować produkcje dla dzieci. Co najwyżej są zainteresowane zakupem licencji, płacąc niewielkie kwoty. Tu bardzo tanią konkurencją dla nas są wielkie zagraniczne koncerny dystrybucyjne sprzedające swoje produkty za bezcen.
KW: Jakie plany ma Se-ma-for na najbliższe lata?
ZŻ: Chcielibyśmy kontynuować produkcję serialu "Parauszek i przyjaciele". Im więcej odcinków powstanie, tym lepiej się będzie ten serial sprzedawał. Planujemy realizację pełnometrażowego filmu o Parauszku. Szukamy innych pomysłów na seriale. Negocjujemy, np. z autorem znakomitych opowiadań dla dzieci, ale nie możemy na tym etapie zdradzić nazwiska i tytułu książeczek. Szukamy także nowych autorów, którzy mieli by ochotę pisać dla nas scenariusze o nowych postaciach.
Inne plany Studia i Fundacji Filmowej Se-ma-for to realizacja pełnometrażowego filmu lalkowego "Serce w murze" w reżyserii Balbiny Bruszewskiej, a także produkcja krótkich filmów autorskich, z których Se-ma-for zawsze słynął.
KW: Dziękuję za rozmowę.
Zbigniew Żmudzki
Urodził się 17 stycznia 1950 r. w Łodzi. Producent filmowy. Absolwent ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego i Wyższego Zawodowego Studium Organizacji Produkcji Filmowej PWSFTv i T. W latach 1976 - 1992 pracował przy produkcji filmów fabularnych w Zespołach Filmowych. Od 1993 roku związany z polską animacją, najpierw jako szef produkcji Studia Filmowego Se-ma-for, a od grudnia 1999 roku jako prezes spółki Se-ma-for Produkcja Filmowa, której był założycielem. Od roku 2008 jest także prezesem Fundacji Filmowej Se-ma-for. Filmy animowane, których był producentem zdobyły wiele krajowych i międzynarodowych nagród na festiwalach filmowych. Najważniejsza to Oscar dla filmu „Piotruś i wilk” (reż. Suzie Templeton).
Specjalista ds. mediów społecznościowych – Rzecznik Prasowy
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego w Gdańsku | Gdańsk
Przejdź do ofertyDo zdobycia jeden egzemplarz książki.
Zapraszamy do współpracy. Cena dodania do katologu od 149 PLN netto.
21-22.09. 2023 r., Rzeszów.
Komentarze