02.12.16, 15:00
Z okazji urodzin magazynu "KUKBUK" rozmawiamy o tym, co się udało zrealizować oraz jakie sa plany wydawnictwa. Rozmowa z Darią Pawlewską wydawczynią magazynu kulturalno-kulinarnego „KUKBUK” i redaktorką naczelną jego wydań specjalnych.
Kuba Wajdzik: Na rynku dostępne jest już jubileuszowe wydanie magazynu kulturalno-kulinarnego „KUKBUK”. Czas zatem na małe podsumowanie. Jak oceniają Państwo spory już okres działalności?
Daria Pawlewska: Cztery lata temu miałyśmy marzenia, wizję i wyznaczyłyśmy sobie jasny cel. Pragnęłyśmy stworzyć lajfstajlowy magazyn zajmujący się szeroko rozumianą kulturą kulinarną, który będzie podstawą wielowymiarowej platformy kulturalno-kulinarnej: magazynu-albumu w druku, bogatego w treści portalu internetowego kukbuk.com.pl, aplikacji na urządzenia mobilne, zintegrowanych kanałów social media oraz e-sklepu. Część marzeń przybrała już realny kształt, kolejne czekają na swój właściwy moment. Jesteśmy zadowolone z tego, jak KUKBUK rozwinął się przez ten czas, jesteśmy dumne z nagród i wyróżnień, które otrzymał, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na pewno nie zamierzamy osiadać na laurach. Mamy jeszcze dużo do zrobienia i to jest właśnie najfajniejsze!
KW: Pamiętam, gdy otrzymałem pierwszy numer magazynu. Byłem pozytywnie zaskoczony jego jakością i starannością przygotowania. To w świecie robionych w pośpiechu mediów bardzo rzadkie. To jest Państwa główny atut?
DP: Faktem jest, że „KUKBUK-a” tworzyłyśmy z dbałością o każdy, najmniejszy nawet detal. Zależało nam, aby magazyn był jakościowo trwały, bo nie jest to rodzaj prasy, która szybko traci na aktualności. Wręcz przeciwnie, jesteśmy magazynem-albumem o wartości kolekcjonerskiej. Czytelnicy nie wyrzucają poprzedniego numeru, gdy do salonów prasowych trafia nowy, tylko tworzą swoje KUKBUK-owe kolekcje i wracają do poszczególnych wydań, kiedy przyjdzie im na to ochota, bądź zatęsknią za jakimś dawno nieodtwarzanym przepisem.
KW: Kiedy startowaliście, rozpoczynała się kulinarna rewolucja. Przez ostatnie lata w tej dziedzinie zmieniło się prawie wszystko. Mamy większą świadomość kulinarną, ale też i oczekiwania. Jak ta „rewolucja” wpłynęła na sam magazyn?
DP: Uważam, że od samego początku braliśmy i w dalszym ciągu bierzemy czynny udział w tej rewolucji. Dzięki niej zyskaliśmy świadomego czytelnika, ciekawego nowych smaków i nietuzinkowych miejsc, czytającego etykiety ze składem produktów, interesującego się ich pochodzeniem itp. Taki kierunek promowaliśmy w „KUKBUK-u” od pierwszego numeru. Dzięki wzrostowi świadomości oraz wiedzy w temacie kulinariów, zwiększyły się także wymagania odbiorcy w kwestii jakościowych treści. Cały czas staramy się wychodzić im naprzeciw – nieustannie się uczymy i w miarę możliwości wybiegamy do przodu. Lubimy zaskakiwać czytelników i prezentować nowatorskie rozwiązania.
KW: Bardzo wysoko postawili sobie Państwo poprzeczkę. To obecnie największe wyzwanie przy przygotowaniu magazynu?
DP: Prowadzenie (nawet relatywnie niewielkiej) firmy wydawniczej to jest nie lada wyzwanie. Miałyśmy tego świadomość. Ale tworzenie czegoś ma sens tylko wtedy, gdy stawiamy sobie ambitne cele. Cały czas dbamy o atrakcyjność treści i części wizualnej. W „KUKBUK-u” obraz i słowo mają równorzędną wartość, jedno dopełnia drugie i razem tworzą spójną całość.
KW: Co było największym zaskoczeniem podczas prac nad magazynem przez cztery lata?
DP: Największym zaskoczeniem była bardzo pozytywna reakcja ze strony zróżnicowanych grup odbiorców. Wiedziałyśmy, że kierunek, który obieramy jest właściwy i że istnieje w Polsce zapotrzebowanie na medium tego typu, ale nie spodziewałyśmy się aż tylu wyrazów uznania od pierwszych czytelników. To była najlepsza motywacja do dalszych działań i rozwoju! Jeśli chodzi o zaskoczenie negatywne, to wiąże się ono z wersją „KUKBUK-a” na tablet. Zatrudniliśmy do tego najlepszych ludzi i stworzyliśmy szeroko rozbudowaną, bardzo nowoczesną, rozbudowaną funkcjonalnie, wielokrotnie nagradzaną multimedialną aplikację, która także została bardzo dobrze przyjęta przez ekspertów. Mimo to spotkała się ona z relatywnie niskim zainteresowaniem, które nie spełniało naszych oczekiwań. W rezultacie spowodowało to decyzję o okrojeniu wersji mobilnej na tablet. Być może jeszcze musimy poczekać na wzrost popularności tego typu form wśród polskich użytkowników.
Zaufanie reklamodawców udało się zdobyć już na samym początku. Makieta pierwszego numeru bardzo się im spodobała. A my nie zawiedliśmy tego zaufania. Jednak początki nie należały do najłatwiejszych – balansowałyśmy na granicy zysków i strat. Gros tego co zarobiliśmy, inwestowaliśmy w dalszy rozwój, co zresztą czynimy nadal, ale dzisiaj „KUKBUK” to marka o ugruntowanej pozycji na rynku wydawniczym.
KW: „KUKBUK” dzisiaj to nie tylko magazyn, ale cała otoczka wokół niego. Jakie są plany wydawnictwa na najbliższy rok?
DP: Chcielibyśmy umacniać naszą pozycję lidera wśród kolekcjonerskich, butikowych i alternatywnych wydawnictw kulinarno-lajfstajlowych. Mamy też ambicje, aby równolegle cały czas rozwijać część on-linową oraz e-commerce. Oczywiście wszystko pod jednym „parasolem” marki „KUKBUK”.
KW: Dziękuję za rozmowę.